Co jest jedną z największych przeszkód w skutecznym rozwoju własnego biznesu? Opóźnione płatności – to one powodują zatory płatnicze, które mogą finalnie doprowadzić do upadku firmy. Walka z nimi nie jest prosta. Co robić aby zminimalizować ryzyko ich nawarstwiania i jak egzekwować należne płatności?

Co roku do grona przedsiębiorców w Polsce dołącza aż ćwierć miliona osób. I, niestety, niemal tyle samo… zamyka działalność. Liczby są nieubłagane: po dwóch latach od założenia firmy na placu boju zostaje 2/3 z nich, a po czterech latach już mniej niż połowa. Co robić, by przetrwać? Internet i książki są pełne motywujących historii o ludziach sukcesu, którzy po założeniu firmy w garażu dorobili się fortun. Jest jednak jeszcze więcej historii, które nigdy nie zostaną opublikowane…

To często losy tych przedsiębiorców, którzy owszem mieli świetny pomysł, talent, determinację, ciężko pracowali, ale sukcesu nie odnieśli. Dlaczego? Zabrakło im pieniędzy. Ich brak w firmowej kasie to bardzo często wynik nie tyle przeinwestowania, ale braku wpływów z niezapłaconych faktur.

Zator zabija

Krajowy Rejestr Długów wyliczył w czerwcu br., że polskie firmy są winne innym przedsiębiorcom nawet 9 mld zł. Zatory płatnicze dotyczą około 60 proc., czyli większości naszych rodzimych przedsiębiorstw i zdecydowanie utrudniają prowadzenie biznesu. Jeśli dotykają mikro i małe firmy – to często oznacza dla nich wyrok śmierci. Przy braku płynności finansowej właściciel może być zmuszony do zaprzestania prowadzenia działalności gospodarczej.

Z punktu widzenia przedsiębiorcy, który czeka na zapłatę, istotne więc jest jak szybko odzyska pieniądze. A jak wynika z zestawienia European Payment Report 2019 przygotowanego przez Intrum ponad 70 proc. przedsiębiorców działających w naszym kraju zostało poproszonych o wydłużenie terminu płatności, a niecałe 50 proc musiało zgodzić się na takie warunki wbrew swojej woli. Te dane pokazują skalę ryzyka powstawania zatorów płatniczych.

Powody, dla których kontrahent nie zapłacił faktury, mogą być różne. Jeśli zapomniał, to dobrym rozwiązaniem jest opcja, taka jaką oferuje system Ebi 24. Dokumenty, których termin płatności już minął, oznaczane są na liście kolorem czerwonym. Pozwalają w łatwy sposób zarządzać informacjami o płatnościach.

Gorzej, jeśli kontrahent nie ma w zwyczaju płacić w terminie lub nie ma środków na zapłatę zaległej faktury. Gdy taka sytuacja ma miejsce pozostaje podjęcie windykacji należności. Często przedsiębiorcy samodzielnie próbują egzekwować spłatę zadłużenia. Jednak, jak wynika z badania przeprowadzonego przez Keralla Research – 48 proc. ankietowanych firm, mimo podejmowanych prób, nie udało się samodzielnie odzyskać należności od kontrahentów. Jaka jest alternatywa? Windykacja polubowna przeprowadzona przez zewnętrzną firmę lub egzekucja sądowo – komornicza. Ocenia się, że pierwsza opcja jest dość skuteczna. Dopiero gdy, mimo wszystko zawodzi, przedsiębiorcy decydują się na proces dochodzenia swoich spraw na drodze sądowej.

UE a przedsiębiorcy

Niewielu właścicieli firm – tylko 14% jak wynika ze wspominanego wcześniej raportu Intrum –  ma świadomość tego, że może korzystać z prawa europejskiego przy dochodzeniu zwrotu swoich należności od dłużników. Tymczasem dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/7/UE z 16 lutego 2011 r. w sprawie zwalczania opóźnień w płatnościach w transakcjach handlowych jest dla tego dobrą podstawą.

W dyrektywie uwzględniono:

  • Zapewnienie państw członkowskich do tego, aby wierzyciel miał uprawnienia do uzyskania od dłużnika co najmniej stałej kwoty w wysokości 40 euro w przypadku, gdy odsetki za opóźnienia w płatnościach stają się wymagalne w ramach transakcji handlowych;
  • Zapewnienie państw członkowskich, by stała kwota ta była płacona bez konieczności przypomnienia jako rekompensata za koszty odzyskania należności poniesione przez wierzyciela;
  • Uprawnienie wierzyciela do uzyskania od dłużnika rozsądnej rekompensaty za wszelkie koszty odzyskiwania należności, które przekraczałyby tę stałą kwotę (40 euro), poniesione z powodu opóźnień w płatnościach długu.

Zapisy te mają swoje odzwierciedlenie w przepisach polskiego prawa już od 2013 roku. Ułatwieniem dla funkcjonowania polskich firm będą też niewątpliwie znowelizowane zapisy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych. Nowelizacja ustawy, podpisana w sierpniu przez prezydenta, wchodzi w życie 1 stycznia 2020 roku. Na mocy jej zapisów przedsiębiorcy będą lepiej chronieni.  Zapisano m.in., że termin zapłaty nie może przekraczać 60 dni, jeżeli podmiotem zobowiązanym do zapłaty jest duży przedsiębiorca, a wierzycielem mikro-, mały lub średni przedsiębiorca. Według specjalistów jest to duża zmiana w stosunku do ogólnej zasady mówiącej o tym, że strony zawierające umowę, mogą wyraźnie ustalić dłuższy termin płatności, pod warunkiem, że ustalenie to nie jest rażąco nieuczciwe wobec wierzyciela. Czy zmiany te udrożnią zatory płatnicze z jakimi zmagają się nasi przedsiębiorcy? Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?